Perłowy kark
Pedofil tęskni za perłowym karkiem
mówi:
pożądanie dostałem od Boga
więc i w moim pożądaniu jest Bóg
nikt mnie nie napadał z tyłu
nikt nie wtargnął w moje nierozwinięte ciało chłopięce
to Bóg mnie napadł
Bóg wtargnął w moje jeszcze nierozwinięte
ciało chłopięce
tak zacząło się pożądanie
to perłowe pożądanie
które lśni jak przelana sperma
przed dzieckiem
Wielu chce mnie zabić
za moje pożądanie
również w szpitalach
i jeśli ktoś taki jak ja
przybędzie do szpitala
chce się mnie zabić
jestem zbrodniarzem nad zbrodniarzami
ale gdy niosę pożądanie jak
pragnienie
któremu nigdy nie da sie pić
wtedy przeżyję
uniknę pozostania
zbrodniarzem nad zbrodniarzami
tęskniłem za perłowym karkiem
jak perła szuka perły
muszę zabić swojego Boga
muszę zabić w sobie łabędzia
który szuka innego łabędzia
uciekającego po wodzie
przed pożądaniem
dwa uwięzione w moim ciele
perłowe pożądanie i perłowe nasienie
są jednym
umierają ze mną jak ten Bóg
który wziął mnie od tyłu
siłą
w wyschniętych krzakach na skraju lasu
Aleja wewnętrzna
Mam wewnętrzną matkę która osiadła w korze
wewnętrzna matka przy wewnętrznej alei
Nikt nie zna jej lepiej niż ja
bo ona jest płatkiem i jest różowa
Jest we mnie tą najmłodszą, gdzie z lipy wyrasta lipa
z liśćmi w kształcie serca i zielonym skrzydłem
Mówię do niej: wiedziałam że to ty
a ona odszeptuje że to pięknie
Mam kozi ser na stole, jabłka i astry
i niebieskie niebieskie drzwi, jedna z nas przejdzie
Liebfrauenkirche
Ta zakochana kobieta powróciła do domu anorektyczna
coś się z nią stało strasznego
jakby śmierć ją dotknęła ręką
W każdej minucie życia pisała list do ukochanego
Pisała na czymkolwiek, na dłoniach, liściach, powietrzu.
Wszystkie zaczynały się: Mon amour, ce n`est pas de luxe qui me manque
Mon amour, śmierć jest dużym bukietem żonkili
i niebieskich tojadów owiniętym w welon
Kwiaciarnia usiłuje odnaleźć adresata
który rozpaczliwie próbuje się myć, jeść, a nawet mówić
Stolice Europy pochylają się zmęczone
Wszystkie kościoły dobudowuje się do odpowiednich stuleci
przed katedrami stoją żebracy z wyciągniętymi dłońmi
wkrótce przemienią się w pijane rzeźby z mięsa
Mój ukochany, to czego mi brakuje to nie są miasta
kamienie czy wymarłe wspólnoty
słyszysz wciąż ich wołanie ponad zboczami
widzisz ich statki tam gdzie łączą się rzeki
idziesz na targowisko, chcesz się zbliżyć do samotności
szukasz we wszystkich jakie są leksykonach
ale połowa wszystkich słów zaginęła
Serialne modlitwy
To nie było nigdy wojną kliniczną
napadem rabunkowym i strzelaniną
przechowana koszulka od chrztu
świece które płonęły podczas mszy
powtarzanie modlitwy
gdzie słowa się wysypują i obijają
aż do zniszczenia
raz po raz i znowu
zmarnowane, do niczego
potrzebne, znowu
pieczątka, przybita
na niewidzianej rozpaczy
Na monitorach snu widziałam twoje obnażone ciało
Na monitorach snu widziałam twoje obnażone ciało.
Chyba po to żeby zrozumieć ciepło i pożądanie.
Pieściła cię kobieta z obcą twarzą,
a ja siedziałam uwięziona w dziecinności i nie mogłam pojąć.
Na próbę maluję usta na czerwono
i idę ubrana na czerwono lecz bosa przez wielkie sale.
Wszyscy ludzie jakich spotykam są przybranym rodzeństwem,
inseminowani tym samym nasieniem.
Ale czekam na ciebie w swoich królewskich poczekalniach,
ucząc się jak działa nasz nowy komputer.
Będzie gromadził wszystko co się nam przytrafia
bicie naszego serca, zawartość cukru we krwi,
wszystkie kłujące pocałunki i świńskie dowcipy,
odłamki cienkiej porcelany i ciężkich, zmyślonych rozmów,
Kody, posłańców RNA.
Jak mam zrozumieć ten obcy język?
Muszę mieć go w ustach, w ślinie.
Muszę przecisnąć się obok zakazów, w przyzwolenie,
czy mogę nazywać to miłością?
Twarde drewno
Teraz jesteś materią
nie lizaną płomieniami
z długimi rurami kości
i martwym szpikiem
Twój własny Wielki Tydzień
wędruje z Tycho co roku
od niedzieli do niedzieli
bez zmartwychwstania
z placu na plac
gdzie bratki rosną
twarzami ku górze
niczego nie pojmując
wszystkiemu co umarło - twarde drewno
wszystkiemu co umarło - sadzonki
twarde drewno poza zielenią
dzban rozbity u źródła
tę cudowną niewinność
chcę bić, więzić, przeklinać
gdy się otwierają narcyzy
i żarzy oko tulipana
Jasnowłosa pielęgniarka
Jasnowłosa pielęgniarka przestała dawać zastrzyki.
zamiast nich robi znak krzyża, niekończący się znak krzyża
wtedy pieści swoje podbrzusze i piersi
Jestem martwa. Nie widzicie tego, Chcę żeby wszyscy
Przyszli i patrzyli na moją śmierć, balsamowali mnie uśmiechniętą, zbudzili
pocałunkami
wiem czego mi potrzeba
Och jak tęsknię za nim. Niech mnie widzi. Nie jestem ofiarą,
tylko świętą. Święci nie mają żył, nie ma co się wkłuwać,
kochałam, kochałam
choć wszystko dookoła mnie było białe. Nie wolno tego widzieć, spostrzegać,
trzymałeś ręce mocno wokół mojej klatki piersiowej, ona musi oddychać,
powiedziałeś
oddychała, oddychała, o tak,
posłusznie, biała, biała
prowadziłam cię ku coraz wyższym urwiskom, nad najogromniejsze rzeki,
białe rzeki, ciepłe rzeki, nie oddałam ci się,
biedny, ukłuty przez robaka dar, najpiękniejszy jak znałam.
jabłko o barwie oliwki, najpiękniejsze na świecie. Jedz! Zamykasz
oczy w ciemności. Kiedy cię widzę wiem, że wszyscy się pomylili
Przyszedłeś żeby leżeć w najcieplejszym jakie znasz łóżku,
białym łóżku, nierdzewnymi kantami
ale wstajesz. Nikt nie wie ile wysiłku to cię kosztuje
Ktoś wchodzi z książkami.
Słodka sztuczka nie udaje się.
z debiutanckiej książki "Płonący zeppelin", 1977;
wznowiny nakład w serii Dejavu, 2010